Cóż, nie ogarniam. Moje tegoroczne praktyki trwały dokładnie tydzień. Myślałam, prawdę mówiąc, że będę musiała dłużej pochodzić, ale pan ordynator okazał się nader dobry, i w ogóle i jakoś tak nas puścił. Wpis na planie praktyk jest, jutro muszę się wybrać po wpis do indeksu.
Indeks... Załatwiania, latania i w ogóle jak zwykle było przed wakacjami, w końcu jestem starościną grupy... Na lipiec zostało tylko kilka wpisów do zdobycia, na szczęście starościna sąsiedniej grupy się tym zajęła. I wczoraj indeks w końcu odebrałam. Była ze mną siostra, zrobiłam jej wycieczkę, a co tam. Byłyśmy w kinie, w zamku, na obiedzie i wieczorem padnięte wróciłyśmy do domu. Nie ma to jak przegonić pół miasta w taki upał. Ale generalnie było całkiem fajnie.
I jeszcze tylko 28 dni i jadę do mojej przyjaciółki. Nie mogę się tego doczekać.
I wreszcie dzisiaj ogarnęłam moje plany na wakacje, czytaj: rzeczy, które koniecznie muszę zrobić, bo jak nie, to urwę sobie głowę, ewentualnie ktoś to zrobi. Punktów jest 14, tyle że 4 z nich są rozbudowane - lista książek, które chcę przeczytać etc. Powiesiłam je na drzwiach szafy i ma mnie to pogonić do tego, żeby je wypełnić. Jestem wzrokowcem, więc myślę, że skoro to wisi i codziennie będę na to patrzeć, to w końcu mnie to zmobilizuje do ogarnięcia tego wszystkiego. I zrobiłam sobie też stały plan dnia - rzeczy, które muszę zrobić codziennie. Muszę sobie zrobić jeszcze listę filmów, które koniecznie chciałabym przez wakacje obejrzeć. Oprócz Kości - zaczęłam od 1. sezonu, bo widziałam tylko jakieś urywkowe odcinki.
I czekam póki co na 3 sierpnia - jedziemy wtedy na maraton Władcy Pierścieni do Rzeszowa. Cały dzień chyba będę spać, a wieczorem strzelę sobie porządną kawę, żeby nie zasnąć. Będzie strasznie fajnie.